„Tatuś Jacka nosił szelki,
bo kapelusz miał za wielki.”
autor znany
„Gdy się o skrzypcach wypowiada
kowal, bo struny są stalowe,
znaczy, że stanął świat na głowie,
albo już są wartości nowe.”
Zabieram głos – zabieram, dopóki będę przy głosie, będę miał rację – bo warto i trzeba; problem istotnym jest społecznie.
Pogubić się nietrudno, gdy nie ma punktów odniesienia. Te znaki szczególne zacierają się, rozmywają, tracą swą istotowość… Psychologia tłumu (bezwiednego) nabiera rozpędu. Na nic doświadczenia historyczne, brak odniesień do empiryki własnej, niejasność w pojęciowaniach; a może zmęczenie wszystkim? Dzieje się za dużo, za szybko, na wyrywki.
Literaci, cóż, też nie utożsamiają się z tym, co głoszą poprzez bohaterów własnej twórczości – rynek zbytu przyćmiewa ideały. Prywatnie, nie zawsze są piękni.
Czytelnicy są i będą; nie ma co utyskiwać. Zapewne nie nadążają za podażą, ale instyktownie sięgają po książki – różne; o to nie wolno mieć pretensji.
Ma być o losie piszących i ich twórczości, więc wracam na ziemię.
Wychowanie dla sztuki poprzez sztukę jest jedynym rozwiązaniem.
Od najwcześniejszego dzieciństwa moje dzieci i wnuki uczestniczyły i uczestniczą w prezentacjach artystycznych. Nawet tych, które im nie leżą. Bo wybór staje się bogatszym. Bo, aby rozumieć, trzeba wiedzieć, znać… Antologie, z twórczością mojego koleżeństwa po piórze noszą ślady czytania całości, nie tylko tam, gdzie ja jestem. Egzekwuję! obecność członków mojej rodziny w sponsorowaniu mojej twórczości – dlaczego nie?
Do związku twórczego w mojej dziedzinie należę, bo spełniłem kryteria przynależności, jako artysta. I nie oczekuję od niego skupiania się nade mną. Wystarcza mi być pośród ludzi wrażliwych i pięknych. Nie interesują mnie awanse, a jeśli coś mi powierzą, to czuwam nad jasnością intencji.
Rząd rządzi, a ludzie są rządzeni – sztuką zarządzać trudniej, co nie znaczy, że jedni i drudzy nie usiłują narzucać sobie nawzajem warunków współistnienia. Natomiast jakość sztuki zależy od artystów; powtórzę raz jeszcze: od Artystów. Czy warunki tworzenia mają na to wpływ? Tak, im skromniej tym owocniej – autopsja jest najlepszą weną.
Czego oczekuję od społeczeństwa? Szczerości i wspierania dzieł najwyższej jakości. Kto to zweryfikuje? Najpierw spece od odczytu (tylko w sferze estetycznej), potem zapotrzebowanie odbiorcze (mimo naganiaczy marketingowych), ostatecznie czasy, w których żyć przyszło. Nic na siłę. Ale niech ludziska zapoznają się z owymi dziełami! Żeby mogli się zapoznać, trzeba opublikować! Bez pomocy samych twórców ani rusz. Ruszmy zatem nasze spowolnienie!
Sława, splendor, miłe są, ale… Czy na pewno wszyscy wiemy, o co nam w literaturze chodzi? Czy nie piszemy, malujemy, komponujemy dla sławy i splendoru?
Piszę, bo muszę; jeśli tak, to są dwa wyjścia – ale to już nie jest dowcipne.
Czasy się zmieniają, zmieniają się środki wyrazu, wypowiedzi artystycznej, zmieniają się oczekiwania perceptorów. Zmieniają się idole i ideały. Wszystko dzieje się mimo nas i możemy zabiegać o udział w tym, ale wymiar właściwy zdarzeń trudnym jest do wycyzelowania.
Najodpowiedniejszym miejscem do przygotowania przejścia do historii jest szkoła – tam uczą i wychowują – ale ona właśnie się reformuje! Reformuje się co jakiś czas. Czy da szansę sztuce?
Z czegoś żyć trzeba! – co z Artystami? Opuszczamy atelier i idziemy do Ludzi.
Szczęśliwej podróży nam życzę.