2024-03-20

Nie tak dawno informowaliśmy, że z inicjatywy SEC  w Domu literatury odbyło się spotkanie z Karolem Czejarkiem. Przytaczamy jego wystąpienie w całości:

O literaturze niemieckiej a w jej kontekście: jak zaktywizować stosunki polsko-niemieckie w zakresie wzajemnego poznania naszych kultur!

Dlaczego o tych dwóch tematach na raz?

Gdyż Niemcy naprawdę mało wiedzą – prawie nic – o naszej kulturze, historii i różniących nas zwyczajach, obyczajach i osiągnięciach współczesnej Polski. I odwrotnie – jest TAK SAMO, albo jeszcze gorzej. Chociaż obecnie – jest to nasz (i to od lat) największy partner gospodarczy!

Prowadziłem kiedyś z prof. Fladerem z Uniwersytetu Humboldta (kiedy pracował w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW) badania, po których ukazała jego książka o tzw. szoku kulturowym, jakiemu ulegają ludzie bez znajomości kultury kraju do którego przyjeżdżają, aby w nim pracować, mieszkać czy robić interesy.  Ale zostawmy na razie ten temat.

Niniejszy artykuł powstał na kanwie mojego spotkania autorskiego (o literaturze niemieckiej i nie tylko) w dniu 29 lutego br. na zaproszenie prezesa SEC. Spotkało się ono z dość dużym zainteresowaniem, myślę więc, że o problemach, które były przedmiotem ożywionej rozmowy, trzeba mówić i pisać, co niniejszym czynię.

Przy czym chciałbym się zastrzec, że wszystkiego o czym mówiłem, nie podaję „do wierzenia”, raczej do przemyślenia i podyskutowania, jak to miało miejsce na wieczorze literackim w SEC-u. Jednak pragnę podkreślić, że „rozmowa” o niemieckiej literaturze i aktualnej polsko-niemieckiej współpracy kulturalnej, jest naprawdę bardzo ważna, bowiem obecna opozycja (ukształtowana po wyborach 15 października 2023r.) nadal mówi bardzo źle o Niemczech, także o UNII EUROPEJSKIEJ, twierdząc, że jest „NIEMIECKA” i… m.in. odbiera nam suwerenność.

Natomiast ja jestem przekonany, że nasze wspólne z Niemcami członkostwo w Unii,  jest istotnym gwarantem naszego bezpieczeństwa i dalszego rozwoju gospodarczego. Bo jeśli nie z Unią, a w tym i z Niemcami, to z kim mamy pogłębiać nasze kontakty? Putinowską Rosją? Autorytarną Białorusią? Komunistyczną Koreą? Chinami? Iranem ?” Czy podobnymi dyktaturami?

Uwzględniam przy tym nasze dalsze umocnienie integracji z NATO i STANAMI ZJEDNOCZONYMI, ale także z wszystkimi państwami przestrzegającymi praw człowieka, praworządności i demokracji.

W tym kontekście uważam, że umacniając nasz sojusz z Niemcami, (to znaczy – realizując obowiązujący  w tym zakresie „Traktat o dobrosąsiedzkiej współpracy między naszymi krajami”) w ramach Unii Europejskiej – Niemcy pozostają pod stałą kontrolą! Przecież właśnie to legło u podstaw powołania UE, gdyż – przypomnę – wszystko zaczęło się od powstania w roku 1951 Unii Stali i Węgla w Europie. Jednak zostawmy teraz te rozważania i poświęćmy nieco uwagi literaturze niemieckiej, którą wykładałem przez wiele ostatnich lat w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW (po śmierci – wybitnego jej znawcy – prof. Tadeusza Namowicza), oraz na Wydziale Pedagogicznym w byłej już (niestety) Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku.

W okresie mojej pracy na tej uczelni ­­– utworzone zostało Międzywydziałowe Centrum Badań Niemcoznawczych (byłem w nim sekretarzem Zarządu).

Wcześniej, kiedy pracowałem w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW jako p.o. kierownika Zakładu Kultury Stosowanej, podjęto efektywną współpracę kulturoznawczą z niemieckim stowarzyszeniem ost-west-forum GUT Gödelitz  (z siedzibą w Gödelitz k/Drezna).  Członkami jego Kuratorium byli m.in. Egon Bahr i b. prezydent Niemiec Richard von Weitzsäcker, a członkiem jest m.in. syn Willy`ego Brandta – prof. Peter Brandt i wielu innych uznanych autorytetów ze świata polityki, kultury i nauki (a nawet biznesu) naszego zachodniego sąsiada.

Piszę o tym dlatego, ponieważ te działania zaowocowały m.in. ukazaniem się aż 3 książek, a przede wszystkim „Biografii polsko-niemieckich pt. Historia pamięcią pisana” w dwóch potężnych, kilkusetstronicowych tomach, które ukazały się w Wydawnictwie Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora (tom I w roku 2014; tom II w r. 2017). Jednocześnie udało się zorganizować kilka znaczących polsko-niemieckich konferencji naukowych i seminariów na takie tematy, jak: „Polska między Niemcami a Rosją”, „Stereotypy  oraz wpływ niemieckiej brunatnej przeszłości na obecną współpracę gospodarczą pomiędzy naszymi państwami”. A przede wszystkim zorganizować kilkanaście spotkań BIOGRAFICZNYCH, z których relacje znalazły się w wyżej wspomnianych książkach. Ale wróćmy do literatury!

Jest ona przebogata i bardzo ciekawa, że gdyby nie było żadnej innej „na świecie”, jak podkreślał mój „profesor od literatury” Jan Chodera, to nie sposób ogarnąć jej w całości w jednym życiu. Tak jest wszechstronna! I NIGDY – POZA KRÓTKIM OKRESEM CZASU (KULTURKAMPFU W CZASACH BISMARCKA) – nie była antypolska!  

Jej początki w formie pisanej w języku niemieckim – jeszcze nie w dzisiejszym „Hochdeutsch”, a w języku „starogermańskim” – sięgają VIII wieku i są związane z procesem

chrystianizacji licznych – w tamtym czasie – plemion germańskich, przede wszystkim: Alemanów, Burgundów, Turyngów, Bawarów i Sasów. Przy czym każde z tych PLEMION mówiło (i pisało) wcześniej, tzn. przed wspomnianym VIII wiekiem, własnym dialektem!

Historycznie rzecz biorąc, był to czas panowania – Karola Wielkiego i nieco później Ludwika Niemieckiego, którzy stworzyli podwaliny ówczesnego królestwa zwanego dzisiaj Niemcami. Początkowo obejmowały ono także dzisiejsze tereny Francji i częściowo Włoch.

W każdym razie – co warto podkreślić i o czym rzadko dziś pamiętamy – literatura tych plemion, zwanych „germańskimi”, oczywiście wcześniej  też istniała i  rozwijała się przez niemal 600 lat, choć głównie „w formie mówionej” , nim zaczęła być spisywana. To oczywiście działo się w dość skomplikowanym procesie historyczno-kulturowo-językowym, jeszcze przed powstaniem dzisiejszego niemieckiego języka narodowego, zwanego HOCHDEUTSCH. (Różnice między poszczególnymi Landami niemieckimi są jednak nadal tak duże, że gdyby nie „Hochdeutsch” (czyli język ogólnonarodowy), Niemcy nie mogliby swobodnie porozumiewać się ze sobą!

Na omówienie tego procesu  trzeba poświęcić wiele czasu, dokładniej poznają go na studiach germaniści, po części także lingwiści. Kiedy sam wykładałem literaturę niemiecką, przedstawiałem ją studentom na tle POLSKIEJ literatury i kultury.

W literaturze niemieckiej okres ten nosi nazwę „ORBIS CHRISTIANUS” i  w kulturze niemieckiej jest związany przede wszystkim ze świecką KULTURĄ DWORSKĄ i RYCERSKĄ,  zdecydowanie mniej kościelną. Ten trend trwa do około roku 1400.

(Wcześniej oczywiście literatura „niemiecka” także istniała, lecz rozwijała się w… JĘZYKU ŁACIŃSKIM).

Do najstarszych zabytków literatury „niemieckiej” (ściślej mówiąc „germańskiej”) okresu – Orbis Christianus – zalicza się dzisiaj przede wszystkim tzw. „glosy”, będące mozolnymi przekładami słowników łacińskich. To przy ich wykorzystaniu powstała w połowie IX wieku – pieśń „O Hildebrandzie” (pisana w języku „staro-wysoko-niemieckim”), jak też liczne inne pisma, nie tylko kościelne, a nawet przede wszystkim ŚWIECKIE (pisane przez grupę autorów świeckich!), do których zalicza się m.in. „Kronikę cesarską (Kaiserchronik)”. Co ciekawe –  został w niej ukazany (w tamtych, tak odległych „średniowiecznych czasach”) – tworzący się nowy ład „porządku światowego” w Europie. Autorzy – jakbyśmy to dzisiaj określili – byli pochodzenia „niemieckiego”.

Znaczącym zabytkiem ówczesnej literatury jest też pierwsza „literacka” historia biblijna „Zbawiciela” („Heliand”, z r. ok. 830) napisana – UWAGA – podobno na polecenie Henryka Pobożnego (!) – dla „pokrzepienia serc wieśniaków” – przepełniona germańskimi – czyli znów ŚWIECKIMI – REALIAMI i WYOBRAŻENIAMI.

Do licznie powstających w tamtym czasie opowieści należy też „opisywanie” POWSTANIA I KOŃCA ŚWIATA, jak to ma np. miejsce w „PIEŚNI WESSOBRUŃSKIEJ” (Wessobrunner Lied), czy w wierszu „MUSPILLI” (utworze zachowanym z r. ok. 875).

W każdym razie, jeśli chodzi o początki literatury niemieckiej, godnym podkreślenia jest fakt, że piśmiennictwo niemieckie rozwijało się przede wszystkim dzięki inicjatywie władców świeckich i było pisane przez ŚWIECKICH (szczególnie w państwie Karolingów) pisarzy – dokumentalistów (jak ich osobiście nazywam).

Do takich znanych i popularnych  „DOKUMENTÓW” zalicza się np. znakomity wierszowany utwór pt.: „PHYSIOLOGUS”, dostarczający czytelnikowi świetnej zabawy, dzięki alegorycznej wykładni … ZWIERZĄT!

Ponadto,  już mniej więcej od XI wieku, spotykamy w literaturze niemieckiej interesujące – świeckie poematy satyryczne, a w pierwszych „powieściach poetyckich” z tego okresu zachowały się m.in. liczne i barwne – realistyczne opisy dworów książęcych, jak np. popularne wówczas ZABAWY I POLOWANIA czy WOJNY MIĘDZY POSZCZEGÓLNYMI WŁADCAMI, KSIĘSTWAMI itp.

Utwory te stanowią  pierwsze krytyczne oceny świata feudalnego, jakie „gęsto i licznie” spotykamy w literaturze niemieckiej tamtego okresu.

Ich autorzy, to słynne do dziś „pisarskie” sławy, jak np. Hartmann von Aue oraz Wolfram von Eschenbach.

Wspominam o TYCH ZABYTKACH, gdyż – jak na tamte czasy – cieszyły się dużą poczytnością! Dziś można je przeczytać także po polsku, dzięki przekładom  dokonanym przez pana prof. Andrzeja Lama, znakomitego tłumacza, który przełożył niemal całą kolekcję „światowej” niemieckiej poezji klasycznej, to znaczy dzieł, które należą do korzeni nie tylko niemieckiej, ale i ŚWIATOWEJ literatury. Dodam: literatury postępowej – głęboko HUMANISTYCZNEJ (nie tylko w mojej ocenie). Literatury „WALCZĄCEJ”  już w tamtych odległych czasach o: równość społeczną czy – jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli – o PRAWA CZŁOWIEKA!

Dość wymienić (z tego okresu) takie „perełki” niemieckojęzycznej literatury, jak np.: „Pieśń o Nibelungach”,  „PIEŚNI” wspomnianego już wcześniej Wolframa von Eschenbacha czy powstałego nieco później „OKRĘTU BŁAZNÓW” Sebastiana Branta!

W tym szeregu należy wymienić także Angelusa Silesiusa (twórcy polskiego pochodzenia) przede wszystkim jego „PIEŚNI PASTERSKIE” i „OPISANIE CZTERECH SPRAW OSTATECZNYCH”. (Które również przełożył na j. polski prof. Andrzej Lam)! I oczywiście poezje JOHANNA WOLFGANGA GOETHEGO, a przede wszystkim I cz. JEGO nieśmiertelnego „Fausta”. Ponadto utwory takich tuzów niemieckiej literatury, jak m.in. SCHILLERA, HÖLDERLINA, EICHENDORFFA (w tym m.in., jego wspaniałą powieść poetycką pt. „Z ŻYCIA NICPONIA”!).

Ale nie tylko prof. Lam przekładał na polski  „postępową – głęboko humanistyczną”  literaturę niemiecką, przekładali ją m.in. Leopold Staff, Joachim Lelewel, Robert Stiller czy Kazimierz Brodziński.

Najnowsze przekłady Lama (dokonane w latach 2000 – 2020), a które wydała m.in. Akademia Humanistyczna w Pułtusku, to utwory EDUARDA MÖRIKE („Księga obrazów”, „Requiem” i „Ofiary dla Larów”) – Rainera Marii RILKE’EGO (m.in. „Księga godzin” i „Sonety do Orfeusza”), Ponadto przełożył: „WYMARSZ” Ernsta Stadlera, „POEZJE ZEBRANE” Georga Trakla i „ARMADĘ NOCY” Georga Heyma!

Polecam te przekłady KAŻDEMU, gdyż są to tłumaczenia NIEODBIEGAJĄCE OD ORYGINAŁÓW, o bogatej symbolice tekstu (która jednocześnie została przez prof. Lama naukowo skomentowana)! A ponadto – co godne jest podkreślenia – Jego przekłady zachowują średniowieczny język, stylistykę, metrykę i konwencję zapisu oryginału!

Do plejady niemieckich autorów „HUMANISTÓW” tego okresu, jak u nas np. Kochanowski i jego wiersze, zalicza się także: Waltera von der Vogelweide, z jego „Minnesangiem” (liryką miłosną, opiewającą uczucia ludzi prostych i wierszami skierowanymi przeciwko ówczesnym politycznym intrygom)!

Przeskoczę teraz kolejne epoki, czyli „niemiecki” renesans i reformację, ale wspomnę o wyróżniającej się w tym okresie  literaturze  jarmarcznej i tzw. powieści szelmowskich (obnażających „niesprawiedliwości społeczne”), a zatrzymam nieco dłużej na  następującym po nich niemieckim OŚWIECENIU, by podkreślić jego polityczny oraz filozoficzny, kulturowy i literacki kontekst, m.in. w utworach takich pisarzy jak: Lichtenberg (Georg Christoph Lichtenberg urodzony w 1742 roku) – mistrza ciętej pointy, którego podziwiał m.in. Goethe, twierdząc, że: „tam, gdzie Lichtenberg żartuje, ukryty jest poważny problem”. A Schopenhauer i Nietzsche zaliczali jego aforyzmy do „najlepszych pozycji prozy niemieckiej”;

Lichtenberga wychwalali też: Hebbel, August Wilhelm Schlegel, a mój niezapomniany profesor z okresu moich studiów, wspomniany już wcześniej – Jan Chodera – twierdził, że

jego pisma były autentycznym „krzykiem” w walce o prawa człowieka! Są bowiem arcydziełami metafory i ironii, w których ten pisarz kwestionował  niemal wszystkie wtedy utarte i wyświechtane poglądy, a zwłaszcza religijne dogmaty.

Krótko mówiąc, aby ująć to dwoma słowami… krytykował, jak nikt inny przed nim –

„tępy obskurantyzm i szowinizm”!

Nie można – oceniając literaturę „minionych epok” – pominąć w nich również  postępowych pisarzy, jak m.in: Lessinga (Gottholda Ephraima Lessinga urodzonego w 1729 roku) –

NAJWYBITNIEJSZEGO NIEWĄTPLIWIE PRZEDSTAWICIELA W DZIEJACH DRAMATU I TEATRU (NIE TYLKO OŚWIECENIA, ALE W OGÓLE W HISTORII LITERATURY NIEMIECKIEJ! Na czele z takimi utworami, jak np. „Minna von Barnhelm” i „Natan Mędrzec”.

Nie można też pominąć w tej ocenie epoki zwanej w literaturze niemieckiej epoką „BURZY I NAPORU”! Z takimi wydarzeniami literackimi na czele jak np. „Cierpienia młodego Wertera” Goethego, czy dramat „Zbójcy” – równie młodego wtedy jak Goethe – SCHILLERA! A zaraz po tych szlagierach w niemieckiej i ŚWIATOWEJ literaturze, następuje u naszego zachodniego sąsiada PRZEWSPANIAŁA epoka zwana „KLASYKĄ WEIMARSKĄ”, na czele z „Faustem” jako mitem kultury europejskiej, ALE przede wszystkim jako EPOKI – próbującej się przeciwstawić złu w postaci zaczynającego się już wtedy panoszyć w Niemczech „faszyzmu i nazizmu”!

Faust jest – na tym tle – głosem starogermańskich pogan, których wygnano z ich „świętych” gajów, a ludom tam zamieszkującym narzucono wiarę chrześcijańską, więc zaczęli uciekać w bezludne i niedostępne wówczas góry Harcu, żeby tam – pradawnym zwyczajem modlić się i składać ofiary „bezcielesnemu” bogu ziemi i nieba.

Przy okazji przypomnę, że w XX stuleciu powstało wiele utworów nawiązujących do „Fausta” Goethego, z których wszystkie zasługują na uwagę, jak m.in. Tomasza Manna „DOKTOR FAUSTUS”, Klausa Manna „MEFISTO” i Michaiła Bułhakowa „MISTRZ I MAŁGORZATA”!

Dla mnie osobiście „Wielkość Goethego”, by się przy nim jeszcze przez chwilę zatrzymać, ale i pozostałych autorów  nawiązujących do „Fausta” Goethego – polega nie tyle na ukazaniu – Człowieka geniusza, co ukazanie CZŁOWIEKA ZMAGAJĄCEGO SIĘ NIEUSTANNIE ZE WSZECHŚWIATEM, PRÓBUJĄCEGO ZAPANOWAĆ NAD NIM, a których – Faust Goethego – jest PARODIĄ ICH IDEI, gdyż pomaga mu w jego peregrynacjach „NIESKOŃCZONOŚCI” – Mefistofeles , czyli UPADŁY SZATAN – wraz ze swoim nieczystym otoczeniem!

WARTO pod tym kątem uważnie jeszcze raz przeczytać – przede wszystkim I cz. Fausta (książka również dostępna w tłumaczeniu Andrzeja Lama i wydana przez Wydawnictwo  Akademii Humanistycznej w Pułtusku).

Goethe podniósł legendę o Fauście – człowieku, który istniał naprawdę – do rangi wielkiego poematu filozoficznego i intelektualnego. Oddał w nim wszystkie realia współczesnego mu niemieckiego życia – nawet gwar zabaw ludowych i studenckich swawoli, bratając je ze światem myśli i idei.

HUMANISTYCZNY SENS „Fausta” – zdaniem piszącego w tej chwili te słowa – wiąże się z odwiecznym marzeniem człowieka O WOLNYM LUDZIE I WOLNEJ ZIEMI!

Z ideą, że: WSZYSCY LUDZIE TWORZĄ LUDZKOŚĆ, którą ŁĄCZY NIEŚMIERTELNA NATURA”,

która wciąż na nowo odtwarza i tworzy ludzkość! A człowiek jest istotą – mówi nam także  Goethe – która (przez całe swoje życie) trwa w nadziei i w przekonaniu, że będziemy żyć wiecznie – nawet po śmierci! Dodam do tego, że literatura niemiecka jest od wieków pełna takich ogólnoludzkich wartości humanistycznych.

Znajdujemy je także u Josepha von Eichendorffa – (pisarza urodzonego w pobliżu naszego dzisiejszego Raciborza), którego wielką karierę zrobiła  jego nowela „Z ŻYCIA NICPONIA” (z roku 1826).

Po nim następuje w Niemczech WSPANIAŁA EPOKA, naszpikowana postępowymi ideami zwana – JUNGES DEUTSCHLAND (Młode Niemcy), Nie mająca porównania z żadną inną na świecie, w której Marks i Engels ogłaszają swoje pisma polityczne, a dominującymi gatunkami literackimi stają się: felieton, odezwy i ulotki, obok tradycyjnej powieści, wierszy i dramatu.

To był czas, w którym  we Francji odbywa się rewolucja lipcowa, a w Polsce powstanie listopadowe; i… rozpoczyna się rewolta tkaczy śląskich. Do tego wszystkiego w roku 1848

wybucha WIOSNA LUDÓW!

W tym czasie w Niemczech do głosu dochodzą niemal zupełnie nieznani autorzy – (oprócz Eduarda Mörike), jak np.  Christian Dietrich Grabbe, Karl Gutzkow i Heinrich Laube. A na firmamencie literackim pojawia się też HEINRICH HEINE –  nazywany „błaznem szczęścia”!

Ale Heine był też mistrzem subtelnej erotyki. Osiem ostatnich lat życia spędził sparaliżowany w łóżku, pisząc jednak i wtedy  swoje dalsze ciekawe utwory, z których wiele ukazało się dopiero po jego śmieci. Podkreślę w tym miejscu, że poetycką wirtuozerię Heinego doceniło w Polsce wielu znakomitych tłumaczy, m.in. Adam Asnyk, Maria Konopnicka, Kazimierz Tetmajer, Artur Maria Swinarski, Stanisław Jerzy Lec i Mieczysław Jastrun.

Do miłośników Heinego należeli też Henryk Sienkiewicz i Eliza Orzeszkowa, która w r. 1873 napisała, (cytuję), „był to demokrata aż do szpiku kości, daleko więcej od Byrona, namiętnie kochający naturę i ludzi, choć ci ostatni często wywoływali w nim śmiech gorzki i szyderczy”.

Po „Heinem” w II połowie XIX wieku, mamy w Niemczech epokę REALIZMU, a w polityce niemieckiej zaczyna się tzw. Realpolityk, Kulturkampf, wojna prusko-francuska (piszę to oczywiście w tej chwili symbolicznymi skrótami), choć na firmamencie niemieckiej literatury pojawiają się takie literackie sławy, jak Theodor Fontane, Teodor Storm i Joseph von Eichendorf, także niemieckojęzyczni szwajcarzy: Gottfried Keller i Conrad Ferdinand Meyer.

Wszyscy ci pisarze są – tak to oceniam – fenomenalni, tworząc literaturę: OD POLITYCZNEJ DO POPULARNEJ. Taka literatura powstaje w Niemczech jest do dzisiaj: bo któż z nas nie czytał w swojej młodości arce popularnych powieści pochodzących z tego okresu, jak chociażby Karola Maya?

Super ciekawa jest też literatura niemiecka z przełomu XIX i XX wieku, z których pozostały do dzisiaj „w czytaniu” w Niemczech (niestety nie w Polsce)  powieści m.in.: Fontanego, Raabego, Schnitzlera, Hofmannstahla, Wesekinda i Georgiego!

Postacią, której z tamtych lat, nie powinno się pominąć jest też niewątpliwie m.in. Gerhart Hauptmann, który w Republice Weimarskiej stylizował się na Goethego i rywalizował z Tomaszem Mannem. Jednak bezsprzecznie należy do czołowych postaci niemieckiego (światowego) NATURALIZMU! Dość przypomnieć jego nowelę „Dróżnik Thiel”, czy dramaty: „Przed wschodem słońca”, a przede wszystkim „TKACZY” („Die Weber), wydane po raz pierwszy w 1892r. opisujące powstanie tkaczy śląskich w 1844 roku, w którym brał udział dziadek pisarza.

Po naturalizmie mamy w Niemczech epokę symbolizmu, z Rainerem Marią Rilkem na czele i epokę EKSPRESJONIZMU – obfitującą w Niemczech bogactwem zjawisk awangardowych oraz takimi znakomitymi pisarzami jak m.in. ELSE LASKER SCHÜLER. A przede wszystkim z GORGE HEYMEM i  GOTTFRIEDEM BENNEM na czele! A tuż po niej następuje w Niemczech ERA Tomasza Manna, na czele z jego znakomitymi powieściami  „Buddenbrokowie” i „Czarodziejska Góra”, a równolegle do Tomasza Manna, tworzą przecież (w tym samym czasie): Henryk Mann, Franz Kafka i… zaraz po nich Alfred Kerr, Egon Erwin Kisch, Robert Musil, Stefan Zweig, Lion Feuchtwanger, Alfred Döblin i Herman Hesse i… naprawdę jeszcze wielu, wielu innych. A niemal równolegle do nich powstaje w Niemczech przebogata literatura emigracyjna! (Po spektakularnym w dziejach kultury Europejskiej spaleniu w Niemczech książek 250 autorów, NIE TYLKO ŻYDOWSKICH), po którym wielu znakomitych pisarzy ucieka z Niemiec hitlerowskich, wielu trafia do obozów koncentracyjnych, a jeszcze więcej zostaje objęta zakazem publikacji, a jeszcze inni – udają się na tzw. „wewnętrzną emigrację”, odmawiając współpracy z hitlerowskimi wydawnictwami!

Jeśli kogoś z PT Czytelników interesuje ta tematyka, to polecam znakomitą książkę prof. Huberta Orłowskiego pt. LITERATURA W III RZESZY, analizującą  tamte tragiczne dla literatury niemieckiej czasy. Ale kontynuując swoje rozważania dodam, że w tym okresie – pojawiają się  w Niemczech kolejne indywidualności pisarskie  najwyższej miary – jak: Bertold Brecht, przede wszystkim ze swoją „MATKĄ COURAGE”, Klaus Mann, a po kapitulacji Niemiec w 1945 r. na szczególną uwagę zasługują m.in.: Wolfgang Borchert, jako przedstawiciel powojennego nurtu literackiego zwanego TRÜMMERLITERATUR  („literatura zgliszcz”), a także „Grupa literacka 47” – utworzona przez Hansa Wernera Richtera, w skład której wchodzili też Alfred Andersch, Heinrich Böll i inni.

Mniej więcej od roku 1958 pojawia się w niemieckiej literaturze powojennej „GWIAZDORSTWO” Güntera Grassa i Hansa Magnusa Enzensbregera oraz Ingeborg Bachmann; która „rodzi” w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku – jakby

drugą fazę niemieckiej powieści powojennej, z takimi  znaczącymi pisarzami, jak: Martin Walser, Siegfried Lenz, dramaturgiem Rolfem Hochhutem i wpomnianymi już: Günterem Grassem oraz poetą Hansem Magnusem Enzensbergerem i Szwajcarami – Maxem Frischem i Friedrichem Dürrenmattem na czele! (choć ich obecność w literaturze niemieckojęzycznej dostrzeżono już w latach pięćdziesiątych).

Z jeszcze późniejszych powojennych znaczących zjawisk literackich występuje u naszego zachodniego sąsiada zauważalna m.in. „Dortmundzką Grupę 61”, która podjęła udaną próbę stworzenia w Niemczech nowoczesnej „literatury robotniczej”, albo inaczej: literaturę zajmującą się problemami społeczeństwa INDUSTRIALNEGO, zwana też Grupą „socjalnego realizmu” z takimi sławami, jak  Günter Wallraf na czele. Jest to „literatura” odejmująca szeroko zagadnienia m.in. prostytucji, alkoholizmu, gastarbeiterów itp., zagadnień występujących nie tylko w Niemczech.

Niemal w tym samym czasie – pojawia się w Niemczech interesująca twórczość autobiograficzna, jakby „z wyższej półki” (w porównaniu z Grupą Dortmundzką 61)

z Elliasem Canettim i Barbarą Frischmut na czele.

Dalsze triumfy w tym czasie odnosi też twórczość Heinricha Bölla, który w Polsce cieszył się dużym uznaniem (szczególnie jego powieści: „GDZIE BYŁEŚ ADAMIE”, czy „NIE POSKARŻYŁ SIĘ ANI JEDNYM SŁOWEM” oraz „ZWIERZENIA KLAUNA”).

I w tym kontekście jeszcze jedno zdanie należy dodać o Günterze Grassie, dla mnie osobiście jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy CHARYZMATYCZNYCH  (nie tylko niemieckojęzycznych), którego matka była Kaszubką, a ojciec Niemcem.

– Od czasu przyznania się pisarza do  wstąpienia do Hitlerjugend, a potem Waffen SS w roku 1944, co wywołało ogromną burzę (nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech wokół tego epizodu jego życia), z której wyszedł  – obronną ręką.

W każdym razie, nie tylko jego  „Blaszany bębenek” i nowela pt.: „Kot i mysz”, pozostaną w literaturze światowej NA ZAWSZE! (KTÓRE W TŁUMACZENIU BŁAUTA WYDAŁA W CAŁOŚCI (to znaczy bez cenzury) w roku 1979 „NIEZALEŻNA OFICYNA WYDAWNICZA , po 24 latach od ich pierwodruku).

Ale zostawmy Grassa – tego politycznego moralistę, który w r. 2006 otrzymuje za swoją całą twórczość  NAGRODĘ NOBLA. Do przeczytania z jego twórczości polecam również szczególnie znakomite opowiadanie autora: „BEIM HÄUTEN DER ZWIEBEL” („Przy obieraniu cebuli”). Dodając do tego, kwitując jego całościowe działania uganiania się za własną sławą, angażowania się w politykę, walkę wyborczą o własne sukcesy, powiem tak: bez Grassa nudna byłaby niemiecka literatura powojenna!

Choć liczą się w niej jeszcze takie nazwiska (choć niektórzy uważają, że to literatura szwajcarska), jak Max Frisch, szczególnie ze swoją powieścią „POWIEDZMY, GANTENBEIM” i FRIEDRICH DÜRRENMATT, ze swoimi dramatami, a w szczególności: „Wizyta starszej Pani” i „Fizycy”; a z literatury ”austriackiej” (jak już mamy zostać przy „podziale niemieckojęzycznym” na: NIEMIECKĄ, AUSTRIACKĄ I SZWAJCARSKĄ także: JOSEF ROTH, ROBERT MUSIL, HERANN BROCH, PETER HANDKE, ELFRIEDE JELINEK i HEIMITO DODERER!

A zakończenie jeszcze kilka zdań o literaturze NRD, która „kierowana przez państwo” próbowała generować nową niemiecką tożsamość. A – oceniając ją – należy uczciwie podkreślić, ma do odnotowania MIMO WSZYSTKO sporo utworów (i pisarzy), którzy nie ulegli „produkcyjności wszechwładnemu w tym państwie socrealizmowi” i  partyjnym wytycznym. Należą do nich: Erich Arendt, Bruno Apitz, Bodo Uhse, Christa Wolf, Günter Kunert, Stefan Heym oraz Günter de Bruyn (Znaczną część ich utworów tłumaczyłem, a ukazały się ,m.in w Antologii pisarzy wojennych NRD pt.: „Sonata wiosenna”, MON, Warszawa 1981). A tak w ogóle to do moich ulubionych pisarzy – jako literaturoznawcy i tłumacza  należą przede wszystkim: Hans Hellmut Kirst, Anna Seghers, Georg Heym i oczywiście bracia Tomasz i Henryk Mann, Leonard Frank, Arnold Zweig i mniej znani w Polsce (antynaziści): Carl Ossietzky i Kurt Tucholsky; ale i też antywojenny i antynazistowski , niezapomniany, a jednocześnie – WIELKI: Erich Maria Remarque, ze swoją NIESAMOTĄ POWIEŚCIĄ „Na zachodzie bez zmian”!

Polecam „z tej literatury” (NRD) również i innych znakomitych autorów, jak np. Hermanna Kanta i Heinera Müllera (którego tłumaczyłem znakomite opowiadanie pt. „Żelazny krzyż”).

A wracając  jeszcze do Anny Seghers – napisała ona światowe bestsellery, jakimi były (i SĄ!) powieści: „Ocalenie”, „Siódmy Krzyż” i „Tranzyt”! Dokonując w nich analizy, „jak doszło do „kryzysu człowieka, ludzi, społeczeństwa”, że mógł zaistnieć w społeczeństwie niemieckim w latach trzydziestych XX wieku faszyzm i to w najgorszej jego nacjonalistyczno-nazistowskim wydaniu?!

Seghers próbuje w tych utworach odpowiedzieć na pytanie: jak doszło do „wyobcowania społeczeństwa niemieckiego z wszelkich stosunków międzyludzkich”, – do: „wyobcowania z wszelkiej świadomości i solidarności klasowej”!

Jeszcze wyraźniej widać to w przetłumaczonych przeze mnie powieściach Hansa Hellmuta Kirsta, takich jak: „Noc długich noży”, „Noc generałów”, czy „08-15 w partii”!

Anna Seghers wyemigrowała z Niemiec, zaraz po dojściu Hitlera do władzy, za co została pozbawiona obywatelstwa, a jej matka zamordowana w obozie koncentracyjnym na Majdanku.

Warto też wiedzieć, że jak mało kto z niemieckich pisarzy przeciwstawiła się niemal całą swoją twórczością i działalnością społeczno-polityczną nazizmowi, wierząc w inne Niemcy.  Z emigracji w Meksyku pisarka wróciła do Berlina (wtedy jeszcze do rosyjskiej strefy okupacyjnej w kwietniu 1947r.). Zmarła w Berlinie w 1983 roku.

Hans Hellmut Kirst  (1914 – 1989)  we wspomnianych przeze mnie  powieściach ukazuje cały mechanizm zbrodni i teorię, na której naziści tworzyli – mającą trwać co najmniej 1000 lat – wyimaginowaną przez  nich III Rzeszę!

Powieści Kirsta są  pod tym względem literacką interpretacją „Mein Kampfu” Adolfa Hitlera. A przy okazji polecam znakomitą analizę naukową państwa Hitlera Martina Broszata pt. „DER STAAT HITLERS” („Państwo Hitlera”, Maxiverlag, Wiesbaden 2007) .

Kirst wiedział dosłownie WSZYSTKO O III RZESZY, gdyż to, co opisał w swoich powieściach „wojennych” i „nazistowskich”, (a raczej anty wojennych i anty nazistowskich) – ABY SIĘ NIE POWTÓRZYŁO, jest lustrem tego, co naprawdę działo się w Niemczech w latach 1933-1945! Są to powieści oparte na źródłowych, prawdziwych dokumentach! Ale mimo, że zajmowałem się Kirstem ponad 20 lat (tłumacząc 10 jego powieści, a redagując ponad 30, które ukazały się w serii „Dzieła zebrane” w Wydawnictwie „Interart”)  nie udało mi się ustalić, skąd miał te dokumenty, zwłaszcza, że po wojnie nie od razu wszystkie archiwa były dostępne! A raczej ŻADNE! Dodam do tego całą mocą, że wszystkie jego książki, a napisał ich ponad 50, są jednocześnie wybitnie literackie, to znaczy takie, które czyta się jednym tchem!!!

I podsumowując niniejsze rozważania o „literaturze niemieckiej” pragnę powiedzieć, że jest to literatura (z małymi wyjątkami) mocno zakorzeniona w realiach społecznych i kulturowych. Literatura nastawiona na odbiorcę. Będąca wyrazem czegoś i reakcją na coś, a nie tylko „romantyczną fikcją” (choć to też, ale nie w przeważającej ilości).

Jest to literatura, która od swych początków jest na wskroś świecką – skierowaną na liberalizację i emancypację wobec wcześniejszego klerykalnego monopolu!

Dominantą tej literatury jest dążenie do NIEUSTANNEGO REFORMOWANIA SPOŁECZEŃSTWA, w kierunku warunków polepszających życie ludzi na ziemi; ale za to tym trudniej zrozumieć zbrodnie i tragiczne w skutkach zniszczenie dokonane przez nazistów, ich odchylenie od wszelkich norm życia i wartości, kiedy w latach 30-tych XX wieku doszli w Niemczech do władzy, wywołując drugą wojnę światową.

Z kolei dzisiaj Niemcy czują nadal wyraźny niedosyt co do rzetelnego i jednoznacznego rozliczenia z jej tragicznych skutków, a przede wszystkim z syndromem holocaustu, i w ogóle z lat 1939-1945. STĄD TEŻ TA TEAMTYKA DO DNIA DZISIEJSZEGO NIE ZNIKA Z LITERATURY NIEMIECKIEJ! Nadal wielu autorów próbuje się rozliczyć z tej przeszłości! I…JĄ POTĘPIĆ!

Żywa też jest nadal  we współczesnej literaturze niemieckiej tematyka ZJEDNOCZENIA NIEMIEC! Widoczny jest także we współczesnej literaturze niemieckiej nurt „LITERATURY ŻYDOWSKIEJ” (zresztą nie od dzisiaj, a w nasilający się sposób, co najmniej od czasów Heinego)! W tej problematyce jest to przede wszystkim „literatura” antysemickiego uprzedzenia; braku tolerancji religijnej (której żarliwie w przeszłości przeciwstawiał się m.in. Lessing, choćby w swoim dramacie „Natan Mędrzec” (już r. 1779). A teraz – NA ZKOŃCZENIE –  jeszcze kilka zdań (ZGODNIE Z ZAPOWIEDZIĘ W TYTULE, co zrobić, aby zbliżyć nasze narody, po tym wszystkim, co się przede wszystkim stało w latach II wojny światowej?!

KULTURA MOŻE w tej materii zdziałać dużo!

Potrzebne jest pilne spotkanie obydwu rządów (Polski i Niemiec) i to na najwyższym szczeblu i rozważenie w gronie fachowców takich tematów, jak:

Ukazanie roli Polski i Niemiec w Unii Europejskiej.

Porównanie kultur Polski i Niemiec, aby można było ukazać obu społeczeństwom, a szczególnie młodzieży istotne ZBIEŻNOŚCI I RÓŻNICE.

Rozszerzyć naukę języka niemieckiego w Polsce i polskiego w Niemczech.

Spróbować ustalić przyczyny, dlaczego kultura polska w Niemczech, a niemiecka w Polsce pozostaje (na ogół) nieznana?

I konieczny jest wreszcie WSPÓLNY PODRĘCZNIK HISTORII, oceniający zbrodnie dokonane przez Niemców w Polsce w czasie II wojny światowej.

Potrzebne jest też rozważenie tematu: jak włączyć młodzież w kształtowanie się partnerskich stosunków polsko-niemieckich OBECNIE i W PRZYSZŁOŚCI!

Natomiast marzeniem piszącego te słowa było OD ZAWSZE (!) jest i pozostanie (aż do skutku) stworzenie listy i wydanie 100 książek w ciągu 5 lat (po 50 z każdej strony), po przeczytaniu których współczesny Niemiec i Niemka i odwrotnie współczesny Polak i Polka zrozumienie na ich podstawie KULTURĘ, HISTORIĘ I DOROBEK WSPÓŁCZESNY swego sąsiada!

Karol Czejarek

 

Kategoria: